Kot brytyjski

Kot brytyjski, to obok kota Maine Coon chyba najpopularniejsza z ras w naszych domach. Jest to największy z kotów krótkowłosych. Brytyjczyki są muskularne, o dość krępej sylwetce, z krótkimi, masywnymi łapami, szeroką piersią i dużą głową. Małe uszka, położone dość nisko na głowie, nadają im wygląd pluszowej zabawki. Zachwycają szczególnie swoim futrem, które jest gęste i krótkie, przypominające w dotyku plusz. W brytyjczykowej twarzy tkwią duże, okrągłe, bursztynowe oczy, w każdym razie w tych najpopularniejszych kolorach, bo wiele odmian barwnych posiada oczy niebieskie bądź zielone. Ich pyszczki z krótkimi nosami, przypominające trochę twarze, są idealnym odzwierciedleniem kota z Cheshire z „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla. Wszystkie te cechy sprawiają, że brytyjczyki nazywane są „żywymi pluszakami”, „domowymi misami”, i wszelkimi innymi przezwiskami podkreślającymi ich „piecuchowaty”, ciepły, leniwy i przytulny wygląd. Są to idealne koty domowe, niezwykle inteligentne, i bardzo przywiązują się do swojego opiekuna.

Kot brytyjski jest jedną z najstarszych europejskich ras, i w przeciwieństwie do innych, których historia opiera się często na mitach i legendach, jego pochodzenie jest dość dobrze udokumentowane. Przodkowie tych kotów przywiezieni zostali do Europy z Egiptu. Szczególnie upodobali je sobie Rzymianie, a to za ich wspaniałe umiejętności łowieckie, które okazały się bardzo pomocne w ochronie zapasów żywności przed szkodnikami. Podobnie fakt, że niektórzy cesarze, w tym August (63 pne - 14 ne), byli wielkimi wielbicielami kotów, poważnie umocnił ich pozycję w ówczesnym świecie.

Razem z legionami rzymskimi, maszerującymi poprzez Europę, wędrowały i koty, zabierane przez legionistów do pilnowania zapasów żywności przed szkodnikami. Nie wiemy dokładnie, kiedy przodkowie kota brytyjskiego przybyli na Wyspy, ale najprawdopodobniej było to po 2 wieku naszej ery, kiedy rzymska kolonizacja w Brytanii była już dobrze ustanowiona.

Na farmach, w gospodarstwach, w wioskach i dużych miastach, kot zajmował się swoim głównym zadaniem, jakim było trzebienie gryzoni, podobnie jak to robił na ziemi Faraonów. Większość kotów prowadziła półdziki tryb życia, podobnie zresztą jak wiele z nich żyje również i dziś. Niektóre jednak stały się rozpieszczanymi członkami rodzin, zarówno tych biednych, jak i bogatych, już wtedy pokazując, że ma cechy doskonale predestynujący go zdobycia pozycji członka ludzkiej rodziny.

Kot z Wysp Brytyjskich nie wyglądał jeszcze wtedy tak, jak dziś, ponieważ przez kilkaset lat jedynym czynnikiem mającym wpływ na jego kształt była natura. Już wtedy był to jednak kot mocnej budowy, muskularny i krępy. Chociaż dziś kojarzony jest w pierwszym rzędzie z kolorem niebieskim, pierwsze brytyjczyki były „dzikiego” umaszczenia, pręgowane, a ukierunkowana praca hodowlana nad ich wyglądem, zwieńczona kotem, jakiego podziwiamy dziś, rozpoczęła się w XIX wieku. 13 lipca 1871 roku, w Crystal Palace w Londynie, odbyła się pierwsza wystawa kotów, zorganizowana przez Harrisona Weira, i pojawiły się na niej również brytyjczyki. Okazała się tak wielkim sukcesem, że chwilami ludzie nie mogli dostać się do środka. Sam Weir również pokazał na tej wystawie swojego kota - była nim 14-letnia niebieska pręgowana brytyjka.

W następnych latach zorganizowano kolejne wystawy, a w 1887 roku w Wielkiej Brytanii powstał The National Cat Club. Koty brytyjskie zdążyły już zdobyć ogromną popularność do tego czasu, i doskonale radziły sobie na wystawach. Były chętnie kupowane przez ludzi z innych krajów. W ciągu następnych lat ta popularność jednak spadła - kot brytyjski wyglądał zbyt swojsko, jak zwykły domowy kot zwinięty w kłębek przy kominku. Ogromną popularnością zaczęły cieszyć się rasy wyglądające bardziej egzotycznie, i koty brytyjskie zaczęły być wypierane przez angory, persy, czy koty syjamskie. Koty perskie były po pewnym czasie najbardziej pożądanymi w domach.

Pierwsza Wojna Światowa spowodowała stagnację w hodowli ogólnie, ale koty brytyjskie dotknęła chyba najbardziej. Pod koniec wojny nie było już prawie czystych linii hodowlanych, w związku z czym hodowcy zaczęli wprowadzać koty domowe do swoich programów. Skutkiem tego była pewna utrata jakości w porównaniu z kotami sprzed wojny. Inni hodowcy, walcząc o zachowanie jakości kotów, utrzymanie gęstości futra i zachowanie charakterystycznej, krępej budowy, krzyżowali swoje koty z innymi rasami, głównie z persami. Skutki tych krzyżówek odczuwamy do dziś, borykając się z bardzo niestabilnym włosem. Druga Wojna Światowa przyniosła równie poważne załamanie w hodowli kota brytyjskiego, powodując niemal całkowite zniszczenie dopiero co wypracowanych z tak wielkim trudem linii. I ponownie, jak przed laty, hodowcy zmuszeni zostali do zasilenia hodowli kotami domowymi, persami, francuskimi chartreux czy rosyjskimi niebieskimi w celu odbudowania rasy. Wszystkie te zawirowania historii sprawiają, że dzisiejsze brytyjczyki są ciągle jeszcze bardzo niestabilną rasą, co szczególnie dobrze widać na wystawach, i obok przysadzistych, krępych kotów zobaczyć możemy smuklejsze i bardziej długonogie, chociaż nie mniej wdzięczne i kochające koty.

Swoją popularność zawdzięczają brytyjczyki nie tylko swojemu wyglądowi, ale również charakterowi. To koty na ogół spokojne i stateczne, chociaż pamiętać trzeba, że to ujęcie „statystyczne”, bo znajdziemy wśród nich sporo takich z kocim ADHD. To nadal koty, z wszystkimi charakterystycznymi dla tego gatunku upodobaniami i potrzebami, doskonale się wspinają, i potrafią być niezwykle sprawne i zręczne w przerwach pomiędzy oddawaniem się lenistwu. Proszę więc nie wierzyć zapewnieniom, że to koty „naziemne”, za ciężkie na wysokie drapaki, że niepotrzebna im organizacja przestrzeni w górę. To nadal koty, tyle że trochę okrąglejsze, i bardziej niż inne lubiące wydłużać sobie przerwy pomiędzy okresami aktywności.

Koty brytyjskie doskonale dostosowują się do życia zarówno w domach, jak i w niewielkich mieszkaniach, pod warunkiem zapewnienia im dobrej organizacji przestrzeni, różnorodnych bodźców i możliwości zabawy. Podobnie, jak koty innych ras, dobrze żyją z innymi kotami czy zwierzętami, takimi jak psy, świnki morskie, króliki, widziałam nawet zestawienie z dużą papugą. Trzeba jednak pamiętać, że to nadal koty - nie są stworzeniami stricte społecznymi, są zwierzętami terytorialnymi, nie są "genetycznie" przygotowane do życia w stadzie, nie tworzą typowej dla stada hierarchii i społeczności. Potrafią żyć z innymi kotami na jednym terenie, ale pod warunkiem zapewnienia im wielu zasobów, jak to się mądrze określa, czyli krótko mówiąc drapaków, legowisk, zabawek, misek, kuwet, a przede wszystkim ścieżek i legowisk położonych nad podłogą. Brytyjczyki określiłabym jako introwertyczne, czyli dość skutecznie tłumiące w sobie emocje, nie są tak gadatliwe i ekspresyjne jak orienty czy syjamy. To, wbrew pozorom, wcale nie ułatwia nam życia - musimy być bardzo wyczuleni na różne dyskretne znaki, które mają powiedzieć nam o tym, jak czuje się nasz kot. Szczególnie trudno rozpoznać stan niepokoju bądź stresu, bo pozorny spokój ma za zadanie zamaskować prawdziwą niekiedy burzę uczuć, i łatwo jest wtedy przeoczyć problem. Ale przy zapewnieniu właściwego otoczenia, poza naprawdę nielicznymi wyjątkami, brytyjczyki zaprzyjaźniają się i z innymi kotami, i z psami, i z dziećmi. Dzieci stają się niekiedy ich najbliższymi przyjaciółmi, to dzieci wybierane są do wspólnej zabawy bądź spania, i trzeba to wziąć pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o zamieszkaniu z nami kota, zresztą nie tylko brytyjskiego.

Pod względem pielęgnacji koty brytyjskie są dość "proste w obsłudze". Na ogół wystarczy przeczesanie sierści raz w tygodniu, przy czym tak naprawdę ważne jest to przede wszystkim ze względu na ograniczenie połykania przez kota martwych, obluzowanych włosów w trakcie wylizywania się, regularnie szczotkowane koty generalnie gubią mniej sierści. Na pewno w okresach linienia powinniśmy przeczesać naszego kota codziennie, zwłaszcza, że niektóre wyraźnie to lubią. Nie wszystkie koty lubią czesanie, jeśli nasz należy do tych "niedotykalskich", dobrze jest nie przeciągać tego zabiegu za bardzo, a poprzestać na kilku ruchach, krótko a często - kot na ogół akceptuje nawet te niezbyt przyjemne dla niego operacje, jeśli nie są zbyt długie. Kotów nie kąpiemy, poza wskazaniami lekarskimi (jakieś infekcje, grzybice, kąpiele lecznicze), to bardzo czyste zwierzęta, i nie ma potrzeby narażać ich na dodatkowy stres związany z kąpielą. Poza tym, kąpiel zaburza pH skóry naszego kota, co może wywołać nadmierny rozrost normalnie bytujących na niej mikroorganizmów, i doprowadzić nawet do choroby.

Elementem, za który ja osobiście chyba najbardziej kocham te koty, jest rozwijające się z czasem niezwykłe przywiązanie do opiekuna, wcale niekoniecznie do tego, który napełnia miskę! Coraz bardziej z wiekiem wyraźnie okazywane przez brytyjczyki oddanie ukochanemu człowiekowi napawa każdego właściciela wielką radością. Nie jest to ten "psi" rodzaj absolutnego poddaństwa, musimy tutaj być uczciwi, ale ciche, stałe wyznanie "nie odchodź za daleko, bo będę musiał/a przerwać taką słodka drzemkę i pójść za Tobą, a tutaj mi tak dobrze", i przyznam się szczerze, że ja osobiście jestem miłością w kocim wydaniu oczarowana.

« powrót